Grand Prix dla Dziennika Obserwatora na 21. Przeglądzie Filmów o Sztuce
Przegląd Filmów o Sztuce w Zakopanem swoje początki miał w roku 1968. Inicjatorami festiwalu będącego wtedy "dodatkiem" do Salonów Marcowych byli Grzegorz Dubowski i Władysław Hasior. Po 1988 roku nastąpiła przerwa i mimo jednorazowej reaktywacji w 1996 roku festiwal znikł z mapy imprez filmowych na 20 lat. W 2016 roku impreza została przywrócona do życia, ale dopiero w tym roku nastąpił powrót do formuły, której głównym wydarzeniem był konkurs filmowy i walka o nagrody. Nowością jaka odróżnia tegoroczny festiwal od poprzednich jest przede wszystkim otwarcie na różne dziedziny sztuki, a nie tylko sztuki plastyczne. Do tegorocznego konkursu przystąpiło wielu twórców. Nadesłano 161 propozycji filmowych. Komisja Selekcyjna w składzie: Urszula Dubowska, Jerzy Armata, Maciej Wojak wyłoniła 31 tytułów, które udostępnione publiczności w zakopiańskim kinie Miejsce, walczyły o nagrody. Jury w składzie: Jan Kanty Pawluśkiewicz, Zofia Gołubiew, Jan Wierzejski, Beata Majcher, Lidia Rosińska-Podleśny oraz przewodniczący Jury - Sławomir Idziak jednomyślnie zagłosowali za naszym filmem i doceniając go uhonorowali nagrodą główną GRAND PRIX Przeglądu Filmów o Sztuce Zakopane 2018 i nagroda finansową w wys. 10 000 zł. Nagrodę na uroczystej gali wręczył reżyserowi sekretarz miasta Zakopane, Grzegorz Cisło.
- Jacek Sroka - wybitny artysta malarz i grafik w moim dokumencie jest autentyczny. Jego obrazy, o których opowiada w filmie są obserwacjami ludzi i świata. Gdy pracowaliśmy z Dorotą Wąsik nad napisami w języku angielskim natknąłem się na powiedzenie "Beauty is in the eye of the beholder" (Piękno tkwi w oku obserwatora), co można interpretować, iż percepcja piękna jest subiektywna. Jakże pokrywa się to z tym co usłyszałem od Jacka Sroki, że ważne jest dla niego też, by widz odkrywał w jego pracach własne znaczenia i interpretacje, bo jak mówi w filmie "obraz jest czymś umownym". We wcześniejszym krótkometrażowym filmie zrealizowanym w 2012 roku pt. Seksualność ulicy Kwiatów Polskich, artysta nazwał siebie obserwatorem dziennym i obserwatorem nocnym. Tytuł późniejszej wystawy jego prac w muzeum Oscara Niemeyera w Kurytybie (Brazylia 2013) - "Observador diurno observador noturno" ( "Obserwator dzienny, obserwator nocny" ) utwierdził mnie w przekonaniu, że sformułowanie to jest bardzo trafne i nieprzypadkowe. Dlatego uznałem, że filmowa wersja "Dziennika Artysty" napisanego przez Jacka Srokę w 1996 roku powinna nosić adekwatny do jego twórczości tytuł - "Dziennik Obserwatora " (ang. Diary of a Beholder).
W filmie artysta dzieli się z widzem swoimi obserwacjami opowiadając o wybranych obrazach. Natomiast pomiędzy tymi historiami poddaje się moim obserwacjom jego zycia, które w krótkich scenach pozwalają widzowi zbliżyć się do jego wnętrza, usłyszeć jego myśli. Pobyć z nim. Zrozumieć i zaakceptować. Moim zdaniem to wyjątkowy film choćby z tego względu, że wchodzimy w relacje z artystą jako człowiekiem, ojcem, mężem bardzo blisko. Efektem tego każdy, kto skupi się na oglądaniu filmu jest nie tylko widzem. Jest obserwatorem. Obserwatorem Jacka Sroki i jego twórczości. Ten film absorbuje, ale nie da się go oglądać w gronie znajomych popijając kawę czy jedząc czipsy. Film czasem bawi, czasem daje do myślenia, ale na pewno wymaga skupienia, które od początku do samego końca pozwala przeżyć go z właściwej perspektywy, a to moim zdaniem umożliwia tylko sala kinowa i duży ekran - uzasadnia Jarosław Migoń, scenarzysta, reżyser i producent nagrodzonego filmu.
Dziennik obserwatora został już nagrodzony w 2017 roku przez międzynarodowe Jury World Media Festiwal w Hamburgu trzema statuetkami. Zakwalifikowany został także do konkursu głównego na Polish Film Festival in America 2017 w Chicago. Przegląd Filmów o Sztuce 2018 to pierwszy festiwal w Polsce, który docenił naszą produkcję i uhonorował nagrodą finansową. Film powstał w koprodukcji z chilijską firmą Krakovia Producciones i jest produkcją niezależną. Nie był dofinansowany przez żadną polską ani zagraniczną instytucję.